Słynna „Chatka Puchatka” na Połoninie Wetlińskiej jest najwyżej położonym schroniskiem w Bieszczadach (1228 m n.p.m.). Turyści powiadają, że od lat trzy rzeczy pozostają tu niezmienne: spartańskie warunki, piękne widoki i legendarny gospodarz.
Budynek, w którym obecnie funkcjonuje schronisko, powstał około 1950 roku jako placówka wojsk obrony przeciwlotniczej. Grzbiet Połoniny Wetlińskiej pozwalał na doskonałą obserwację nieba tuż przy granicy polsko-radzieckiej, która zaraz po wojnie przebiegała na rzece San, zaledwie kilka kilometrów dalej. W 1951 roku przebieg granicy zmieniono, przez co tak usytuowany posterunek zaczął tracić na znaczeniu. Wkrótce wojsko budynek opuściło, a w 1956 roku przekazało go PTTK na cele turystyczne.
W tamtych czasach w Bieszczadach nie było jeszcze dzisiejszych dróg asfaltowych ani jakiejkolwiek infrastruktury turystycznej, toteż turyści tutaj nie docierali. Przez pierwsze dwa lata budynek stał więc pusty i powoli niszczał. W końcu, latem 1958 roku, obiekt zagospodarowali harcerze, adaptując go na swoją bazę turystyczną. Potem, przez kolejne pięć lat, działało tu czynne jedynie w okresie letnim schronisko studenckie. Z tego też okresu pochodzi prawdopodobnie używana do dziś nazwa „Chatka Puchatka”.
W 1962 roku ukończono budowę drogi zwanej obwodnicą bieszczadzką. Połoniny stały się nagle łatwo dostępne dla wielu turystów, a samotny domek na grani zaczął być przez nich coraz liczniej odwiedzany. W 1964 roku PTTK zdecydowało się na stworzenie w tym miejscu całorocznego schroniska. Pierwszym jego dzierżawcą został Ludwik Pińczuk, który przeprowadził też pierwszy poważniejszy remont budynku – ocieplił go i przebudował, adaptując jego poddasze na dwie zbiorowe sypialnie dla turystów.
Po 1968 roku ajenci schroniska zaczęli zmieniać się jak w kalejdoskopie. Trudne warunki panujące w schronisku (brak wody i prądu, dogodnej drogi umożliwiającej łatwą dostawę zapasów czy opału, a także mroźne i śnieżne zimy) powodowały, że mało kto wytrzymywał tu dłużej niż kilka miesięcy.
W 1986 roku do schroniska na stałe powrócił Ludwik Pińczuk. W pierwszych latach obmurował drewniany budynek i z czasem dobudował jego nowe skrzydło. W schronisku pojawił się agregat prądotwórczy, a niedawno także panele fotowoltaiczne, dzięki którym w budynku zagościło elektryczne oświetlenie.
Sporą niedogodnością, zarówno dla gości jak i gospodarzy schroniska, jest brak bieżącej wody, którą trzeba dowozić samochodem z oddalonego o 1,5 km źródła, a także brak współczesnych sanitariatów. Mimo dobrych chęci dzierżawcy, nie da się tym problemom zaradzić bez dużych nakładów finansowych. Z kolei PTTK, będące właścicielem budynku, nie było skore do takich inwestycji. Miało to związek z nieuregulowanym statusem własnościowym Chatki i wieloletnią batalią sądową, którą PTTK toczyło z Bieszczadzkim Parkiem Narodowym.
W końcu, w lipcu 2015 roku, sąd przyznał budynek Parkowi, a dotychczasowe Schronisko PTTK stało się Schronem Turystycznym BdPN. Poza nową tabliczką nic się w nim jednak nie zmieniło, wciąż prowadzi go ten sam gospodarz, który na Połoninę Wetlińską przywędrował przeszło pół wieku temu. Zarówno on, jak i turyści mają nadzieję, że dzięki nowemu właścicielowi „Chatka Puchatka” w końcu przejdzie zasłużoną modernizację.